Przyglądam się zdjęciom zamieszczonym w poprzednim poście i im dłużej na nie patrzę, tym mniej mi się podobają, oczywiście "zasięgnęłam języka", dlaczego dzieje się tak, że przepiękny makijaż na żywo traci zdecydowanie na fotkach?
No i cóż - są zasady jasne jak słońce takie jak: obiektyw ( w tym wypadku był to aparat w telefonie komórkowym) jest bezlitosny - wyłapuje nawet najmniejsze niedoskonałości wykonania, no i oczywiście zjada kolory, szczególnie jeżeli użyjemy ciepłych kolorów i będziemy fotografować w sztucznym, studyjnym świetle - o tym wiedziałam i wybrałam odcienie chłodne :-), ale ....
Nie wiedziałam natomiast dlaczego zamiast pięknie przechodzących w siebie chłodnych odcieni kolorów na oku modelki, tak to wyglądało na żywo, widzę, no ni mniej ni więcej, trzy kolory umieszczone obok siebie na powiece, dowiedziałam się, bardzo oględnie (bo oczywiście wiedza kosztuje), że barwy należy dobierać do ustawienia aparatu fotograficznego i oświetlenia studyjnego, a to jest już zaawansowana wiedza z zakresu analizy kolorystycznej i znajomości znaczenia barw. Więc trzeba chyba tę wiedzę uzupełnić i wybrać się gdzieś na solidne szkolenie, żeby wreszcie mieć takie cuuuudowne studyjne zdjęcia i mieć się czym chwalić, a jest to coś o wiele trudniejszego niż wykonanie makijażu ślubnego czy wieczorowego.
A druga sprawa - dowiedziałam się od profesjonalistów, że nikt, no po prostu nikt, nie wypuszcza teraz na rynek zdjęć nie poprawionych w photoshopie :-( . Nie jestem pewna czy to o to chodzi, czy ma jakiś sens chwalenie się makijażem na zdjęciu totalnie wyfotoszopowanym, bo czy jest to mój makijaż ?
I po trzecie celowo nie wywalam tych zdjęć, są jakie są, jeżeli ktoś nie wierzy jak pięknie to wygląda, zapraszam do mnie na makijaż :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz